Pages

Wednesday, September 8, 2010

19.06.2010. On da way:-)

Długo oczekiwany początek podróży, choć kiedy nie posiada się biletu wyznaczającego jakąkolwiek destynację, wraz ze ściśle określoną datą, nie oczekuje się zbyt wiele i ciężko coś konkretnego zaplanować (tym bardziej, że wciąż nie wyjaśniała się sprawa wizy do Pakistanu).
Lepiej chyba pozwolić rzeczom, by wydarzały się tak jak mają zamiar się wydarzać...
...do czasu, kiedy lepiej wziąść sprawy w swoje dłonie i choć trochę mieć wpływ na bieg wydarzeń. Zatem nie zwlekając dłużej, zabrałam paszport z ambasady Pakistanu i bez kompletu wiz, ale z kompletem kilku niezbędnych w podróży rzeczy;), wyruszyłam drogą powietrzną prosto do Burgas (Bułgaria).

Jeśli wierzyć ofertom tutejszych biur, to tylko i wyłącznie każde z nich (każde z osobna) ma możliwość sprzedarzy biletów do Stambułu. W Burgas spotykam miejscową babcię, władającą francuszczyzną i greką, niestety nie angielszczyzną, co nie przeszkodziło jej wyruszyć dziarskim krokiem w energiczną wędrówkę poprzez hotele, wymiany pieniędzy i kasy biletowe, co szczęśliwie zakończyło się zakupem biletu do Stambułu...


No comments:

Post a Comment