Pages

Friday, September 17, 2010

15.07.Tabriz.

Czas w Tabrizie upływa dośc szybko na wizytach na lokalnym bazarze, meczetach, muzeach i parkach (ulubione miejsce Irańczyków).

Wybieram się do Muzeum Azerbejdżanu. Część zbiorów to współczesna sztuka irańska. Nie są to zdecydowanie dzieła wielkich lotów, ani też nie przypadają mi wizualnie do gustu, ale przekaz wydaje się być celny.




uran


W Tabrizie spotykam Afsane- młodą wykształconą Irankę, która uczy dzieci angielskiego. W rozmowie o tym jak się żyje w Iranie Afsane przyznaje: „Problemem nie są husty, problemem jest edukacja”. Odwiedzam ją w szkole podczas zajęć. Uczennice to małe dziewczynki o wilekich marzeniach. Niektóre chcą zostać lekarkami, nauczycielkami i...wyjechać do USA.



Afsane and pink and sweets girls;)

Wieczór spędzam wspólnie z Rominą, Hamidem i ich tatą. Romina przyrządza przepyszne jedzenie- gorme sabzi (zdecydowanie mój irański faworyt!). Okazuje sie też, że język perski i polski ma kilka wspólnych słów: kanapa to kanapa, pierożki to pierożki, karpuz to arbuz...



tato na kanapie, w tle Romina


No comments:

Post a Comment