Pages

Thursday, October 7, 2010

Irańczycy „mają nosa”. Dwie twarze Teheranu/Two noses of Tehran.

Z Astary docieram do stolicy w godzinach wieczornych. Z Teheranem tym razem żegnam się na dłuższy czas, za kilka dni wylatuje do Indii z położonego na południu Iranu, Shirazu.


Azadi Tower

Symbolizująca wolność wieża Azadi, wzniesiona by upamiętnić Perskie Imperium (w 1971- 2500 lat), to niejako symbol pozorów. Na wystawach sklepowych, obok czadorów, manta czy kuse spódniczki. Dziwi trochę ta rozbieżność, niespotykana w takim wymiarze na ulicach. Co innego w domu.

Noś swój hidżab!- przypominają rozwieszone na ulicach irańskich miast, plakaty.






Irańczycy "mają nosa".
Teheran to stolica operacji plastycznych. Kult urody, głównie twarzy, będącej jedyną nie zakrytą częścią ciała, doprowadzony jest niekiedy do skrajności. Operacje plastyczne nosa to zjawisko często spotykane na tehrańskiej ulicy- kobiety, ale także mężczyźni paradujący z plastrami na twarzy. Nie ma tu krępacji. Młodzi ludzie wydaje się z dumą prezentują ich przyszłe perfekcyjne nosy. Jest to podobno także wyraz zamożności- jeśli Cię stać na operację=jesteś bogaty, nie ukrywaj się z tym.
Moda na teherańskiej ulicy, szczególnie widoczna pośród młodych irańskich kobiet to także wyjątkowe zjawisko. Obowiązkowe zakrycie rąk i nóg oraz głowy, skutkuje często przesadnym makijażem, bardzo stylowymi okularami czy innymi dodatkami.

Jednak niech Cię nie zmyli "pozorna" swoboda. Czujne oko przywódcy wciąż patrzy...


Chomeini


Tuesday, October 5, 2010

Morze Kaspijskie, czyli plażowanie w stylu irańskim/ Caspian Sea- beaching in iranian style.

Astara to miasto położone przy granicy z Azerbejdżanem, nad Morzem Kaspijskim. Samo miasteczko nie jest zachwycające, ale docieramy tu w środku nocy. Rozbijamy namiot na plaży, żeby zbudzić się z dźwiękiem fal;). Brzmi nieco melanchonijnie, ale naprawdę mieliśmy wielką ochotę na ten szum!



nad ranem



nierównouprawnienie

bezalkoholowe


Nietstety irańska plaża w tym rejonie jest dość zanieczyszczona (i jest to dość łagodne określenie).




5.08. Wolność w górach, czyli wspinaczka na Mt. Sabalan/Freedom in mountain- climbing to Mt Sabalan.


Z Rasztu docieram do Ardabilu (miasta na północy Iranu, zwanego irańskim biegunem zimna), gdzie mam się spotkać ponownie z Hamidem i Elham- rodzeństwem z Kaszanu. Ruszamy razem na Mt Sabalan:)
Pierwszym punktem jest Shabil. Znajdują się tu mineralne źródła, kilka sklepików, można też wynająć lokalnego jeepa, żeby dotrzeć do głównej bazy. Tak też robimy- jest popołudnie, a chcemy wspinać się z samego rana następnego dnia.


tłok na dole- Shabil

i piknikujące rodzony


Po dotarciu do bazy (3500m).



Dzień, w którym zamierzamy dotrzeć na Mt Sabalan, to czas zbliżającego się Ramadanu. Podczas świętego dla muzułmanów miesiąca wspinaczka jest niewskazana (poszczenie od świtu do zmierzchu, włącznie z napojami). Jest to więc otatni czas na dotarcie na szczyt w okresie letnio-jesiennym. Nie spodziewałam się jednak, że Irańczycy (także sporo Turków- Azerów) tak kochają góry!


baza- 3500 m



W bazie spędzamy wieczór pod namiotem (jest naprawdę zimno). Mt Sabalan (północno-zachodnią stronę) osiąga się w ciągu jednego dnia. Budzimy się więc o 4.30, żeby wyruszyć na szczyt. Budzą się też Irańczycy. Ruszamy.












Na szczyt docieramy po kilku godzinach- zmęczeni (wysokość robi swoje) ale szczęśliwi!!! To chyba mój pierwszy zdobyty 4-tysięcznik (chyba, bo byłam juz na większych wysokościach-ponad, ale nie wspinałam się na konkretne szczyty). Ponad 4000 to niby niewiele, ale ciesze się, że się udało;)!




;)

Na szczycie znajduje się też powulkaniczne jezioro (Sabalan summit lake).


Sabalan summit lake

i odpoczywający Irańczycy

Do bazy wracamy późnym popołudniem. Wspinaczka jest tu chyba dość popularna. Można bowiem zakupić „dyplom zdobycia szczytu”! Siedze w miejscowej kawiarence z Elham i trochę się śmieje z tego wynalazku. Właściciel postanawia mi jednak wręczyć dyplom za darmo...;))



;)

Z bazy docieramy do Shabil późnym popołudniem. Szybka kąpiel w mineralnych źródłach i ruszamy w stronę morza, odpocząć nieco po wspinaczce.



3.08. Północ Iranu jeszcze raz/ North of Iran once again.

W związku z brakiem wizy pakistańskiej zabookowałam bilet lotniczy do Indii. Tak więc 11 sierpnia lecę z przesiadką przemiłymi arabskimi liniami Air Arabia do Delhi. Z Yazdu udaje się jeszcze raz na północ Iranu- wraz z poznanym w Kaszanie rodzeństwem planujemy wspinać się za kilka dni na Mt Sabaland (4811 m). Po drodze zatrzymuje się na kilka dni w Raszt i Mosuleh.
Raszt to stolica prowincji Gilam, na północy kraju. Odwiedzam tam irańską rodzinę, którą poznałam w trakcie mojego pobytu w Iranie.
Do Mosuleh wybieram się z Setareh-nowoczesną, bardzo energiczną Iranką w średnim wieku, która ma sporą wiedzę teoretyczną o autostopie. Nie miała jednak okazji wypróbować go w praktyce. Udaje więc moją siostrę z Polski i ruszamy na stopa do Mosuleh;) Setareh jest zaaferowana jak mała dziewczynka. Spoglądam tylko na moment w kierunku nadjeżdzających aut, kiedy słyszę już Setareh w akcji: „no money, no money, student, Mosuleh”!:) No to jedziemy.


Setareh w akcji

Mosuleh to niewielka malownicza wioska, położona w odległości kilkudziesięciu kilometrów od Raszt. Jest dość nietypowo położona- dachy jednych domowów stanowią bowiem podłogę dla wyżej położonych.



Mosuleh



Nieodłącznym elemnetem krajobrazu jest też bazar wiejski.
..


Mosulanki



..i ludzie.









Idę Ci ja na jagody...na na na, na na na...



Och, ach chustka ma...



O wstydliwa ja...







30.07. Zgubić się w pustynnym mieście Yazd/Lost in the streets of desert city of Yazd.

Yazd uznawany jest za jedno z najstarszych miast na ziemi, o wyrażnie południowym, pustynnym klimacie. Doskonale zaadoptowane do warunków klimatycznych terenu- zabudowa "adobe" i domy budowane z błotnych cegieł. Stare miasto to labirynt uliczek, w których można się zgubić. Postanowiłam więc się zgubić na chwilę;)






Z góry spoglądały na mnie jedynie badgiry...


w tle badgir


Badgiry, zwane wiatrołapami, to rodzaj starożytnej klimatyzacji, wyglądem przypominające kominy z otworami nie na górze, ale po bokach. „Łapią powietrze” z zewnątrz, doprowadzając je do wnętrza mieszkań.
Ghanaty- sieci podwodnych kanałów, zaopatrujących w wodę mieszkańców i pola uprawne- to kolejny przykład adaptacji miejscowej ludności do warunków panujących na tym obszarze. Można je zobaczyć w tutejszym Muzeum Wody.

Yazd słynie także z jednego z piękniejszych meczetów w Iranie- Jameh Mosk, z dwoma minaretami, osiągającymi wysokość 48 metrów (niestety w trakcie remontu).



Jameh Mosk
typo "lekkie" odzienie tutejszych mieszkańców

wnętrze Jameh Mosk

miejsce modlitwy

detal


Yazd stanowi także największe skupisko ludności "zaroastriańskiej" w Iranie.
Zaroastryzm to najstarsza religia, jaką wyznawano w Iranie do czasu najazdu arabskiego w VII wieku, kiedy to religia państwową stał się islam. Wyznawcy wierzą w monoteistycznego boga- Ahura Mazdę, który nie posiada jednak żadnego wizerunku. Kultywują czystość elementów (jak woda, ogień, ziemia czy powietrze), dlatego też w przeszłości chowali ciała, wystawiając je na tzw. „wieże milczenia” (silent hills- osobne dla mężczyzn i kobiet
) i pozostawiając do zjedzenia ptakom czy zwierzętom. Obawiali się bowiem zanieczyścić ziemię (chowając zmarłych w tradycyjny sposób) czy powietrze (paląc zwłoki). Obecnie ciała chowane sa w specjalnych betonowych „trumnach” (żeby ciało nie miało styczności z ziemią). Charakterystyczną cechą jest także kult ognia, który pali się nieprzerwanie w wielu świątyniach.


Ateshkadeh- święty ogień, który płonie nieprzerwanie od setek lat

symbol Zaroastrian

.Starszy człowiek symbolizuje doświadczenie i mądrość, skrzydła zaś- czystość myśli.

W okolicy Yazd, położona jest także wioska Czak-Czak (chak-chak). To zaroastriańskie najważniejsze miejsce pielgrzymkowe w Iranie, położone na irańskiej pustyni, kilkadziesiąt kilometrów od miasta. Wioska ulokowana jest na klifie skalnym. Główny punkt stanowi źródło („dom kropli”= chak chak, oznacza „drip drip”), wokół którego wybudowano świątynię, z nieustająco palącym się ogniem.



Czak-Czak
drzwi do świątyni z zaroastriańskim symbolem
i nieprzerwanie palący się ogień


Yazd uchodzi za dość konserwatywne miasto irańskie, ale osobiście nie odczułam tego. Obecny upał, pozwolił mi poczuć klimat tego "pustynnego" miasta i mimo tego Yazd pozostaje jednym z moich ulubionych miast irańskich.